środa, 18 marca 2015

Rozdzial 16

A więc mamy kolejny dzień, kolejny nudny ranek. Nudny, ale nie u mnie. Bo przecież ja tak lubie jak moje życie zapewnia mi rozrywkę. Czujecie tą ironię, prawda? A więc tak jak mówiłam, nie moge zapomnieć o wczorajszym śnie. Cały czas o tym myśle, przez cały sen byłam pewna, że to wszystko to prawda. Ale spokojnie to jeszce nie jest najgorsze. Najgorsze jest to że mi się to podobało.
- Skarbie mam dzisja kilka rzeczy do załatwienia, za chwile muszę wyjść- powiedział Mat
- Musisz? Nie możemy chociaż dzisiaj posiedzieć przez cały dzień razem?- zapytałam. Szczerze nie chciałam zostawać sama z tymi moimi myślami, to mnie wykończy. 
- Cher wiesz że muszę iść ale dobra postaram się wrócić jak najszybciej i resztę dnia spędzimy razem. Wrócę jeszcze przed obiadam to możemy iść gdzieś zjeść. 
- no dobra. W takim razie będę czekać- powiedziałam. Po czym Mat ubrał sie i wyszedł. I znowu jestem sama. 
Było jeszcze wcześnie więc Alex jeszcze spał, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. I tak minął mi czas do południa, oglądałam jakiś film, bawiła się z Aleksem, byłam na zakupach itd. Właściwie nic ciekawego, zwykłe codzienne czynności. Było już ok 15 więc postanowiłam zadzwonić do Mata, aby się dowiedzieć kiedy wróci. Wybrałam numer ale jedyne co mogłam usłyszeć to automatyczna sekretarka. Dziwne. Ale pewnie nie ma zasięgu. 
Dobra zaczynałam się już wkurzać. Dzwonię do Mata już prawie półtorej godziny, a dalej nikt nie odpowiada. Dupek. Mógł powiedzieć że nie chce spędzać ze mną dzisiaj czasu, to bym na niego nie czekała. Po około 15 min ktoś do mnie zadzwonił. 
- Halo- odebrałam 
- Witam, nazywam się John Parker i jestem lekarzem, pan Mat Jonson został do nas przywieziony....
- Boże, co sie stało? Wszystko z nim dobrze ?- zaczęłam zadawać pytania. Bałam sie,  na prawdę zaczęłam sie o niego martwić. 
- Przykro mi niestety nie moge udzielić pani takich informacji, jedyne co mogę powiedzieć to to że miał wypadek. 
- Dobrze za chwile tam bede. 
Droga do szpitala minęła mi błyskawicznie. Na szczęście nasza sąsiadka to miła starsza pani, która chętnie została z Aleksem, bo nie chciałam go brać do szpitala. 
- Mat Jonson, został przywieziony po wypadku, co z nim- powiedziałam szybko gdy tylko wbieglam do środka. 
- A pani jest kimś z rodziny?- zapytał pielęgniarka.
- tak, jestem... Narzeczoną- powiedziałam, widząc jej minę, myśl że nie do konca była pewna czy mowię prawdę. 
- dobrze. A wiec pan Jonson jest właśnie operowany, więcej powie pani lekarz gdy skończy sie operacja. 
- która to sala ?
- Korytarzem do końca i drzwi po prawej
Szerze nie potrafię wam powiedzieć ile już tu siedzę. Może godzinę, może dwie, a może więcej, przysięgam że nie wiem. Ale każda kolejna sekunda niewiedzy doprowadza mnie do szaleństwa. Na prawdę rozumiem dlaczego ludzie tak nienawidzą szpitali, nikt nic nie mówi, a każda minuta ciągnie się jak godzina. W końcu z sali wyszedł lekarz 
- Panie doktorze co z nim? Znaczy Matem Jonsonem ?- wydusiłam na jednym tchu, przez łzy spływające po moje twarzy 
- A pani jest kimś z rodziny?
- Tak- odpowiedziałam szybko i bez zastanowienia. Logiczne, gdybym powiedziała że nie, nic bym się nie dowiedziała 
- A więc stan pacjenta jest ciężki, szanse na przeżycie są minimalne. Przykro mi 
- Mogłabym do niego wejść- zapytałam z nadzieją 
- Na razie nie, on potrzebuje teraz szczególnie spokoju- powiedział doktor i odszedł. 
Słowa które zostały mi w głowie: szanse na przeżycie są minimalne. Minimalne to już coś. Wyjdzie z tego. Musi wyjść. W końcu nie takie rzeczy już sie mu przytrafiały. 
Dalej siedziałam na ziemi pod szpitalną ścianą. Pielęgniarka już dwa razy próbowała mnie wyrzucić, ale jak widać nie poskutkowało. Było już na prawdę późno a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie że zostawiła Aleksa z sąsiadką. Muszę go zabrać. Pewnie macie mnie teraz za kretynke, jak mogłam zapomnieć o własnym dziecko? Pewnie tego nie zrozumiecie ale wydaje mi się że jest we mnie teraz tyle emocji i teraz najważniejsze jest żeby on przeżył że nie myśle o niczym innym. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Justina. 
- Halo? - usłyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie. Cholera przeciez on mogl spać. 
- Justin, przepraszam że tak późno dzwonię ale mógłbyś wziąć małego dzisiaj do siebie na noc?- zapytałam 
- Jasne a coś się stało ? - odpowiedział, a jego głosie dało się wyczuć zaskoczenie. 
- Nic on jest teraz u mojej sąsiadki a ja jestem w szpitalu...
- Cher co sie stało- przerwał mi i wykrzyczał do telefonu
- Ze mną wszystko w porządku, Mat miał wypadek- wyjaściłam 
- Jasne za chwile po niego będę, a tobie coś przywieźć?- zapytał z troska 
- Nie nic nie potrzebuje

Justin POV
 
Szczerze to przejąłem się kiedy Cher do mnie zadzwoniła, nie ważne że tu chodzi o tego jej Mata, martwię się o nią wiedząc że siedzi teraz pewnie gdzieś w szpitalu, wylewa litry łez i cierpi. Czym prędzej ubrałem się i pojechałem po Aleksa. Pani która go pilnowała powiedziała mi abym zawiuzł Cher coś do jedzenia. W końcu siedzi tam od kilku godzin, a wątpię że poszła coś zjeść. Pewnie nawet nie ruszyła się z miejsca. 
Podjechalem pod szpitala i poszedłem zanieść Cher rzeczy. 
- Przepraszam gdzie leży Mat Jonson- zapytałem 
- sala 112- powiedziała zaspanym głosem recepcjonistka. Nie ma co świetnie pilnują kto tu wchodzi. 
Dość szybko udało mi się znaleźć odpowiednią sale. Już z daleka mogłem zobaczyć skoloną postać siedzącą pod ścianą. Serce mi się łamało widząc ją w takim stanie. Nie chce żeby ona cierpiała. 
- Cher - powiedziałem cicho gdy do niej podszedłem. 
- Przyniosłem ci kilka rzeczy- dodałem
- Dziękuje- powiedziała zaspanym głosem i przetarła swoje zaspane oczy. 
Jak na zawołanie coś się zaczęło dzisć. Pielęgniarki z lekarzem  biegły do sali Mata. Cher zaczęła histerycznie płakać, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Po 10 min z sali wyszła pielęgniarka. 
- Państwo są z rodziny?- zapytała
- Tak- odpowiedziałem wiedząc że Cher nie bedzie w stanie tego zrobić. 
- Przykro mi....

środa, 4 marca 2015

Rozdział 15

Obudził mnie dźwięk telefonu. 9:45 cholera tak długo spałam, kto zajmuje się małym? 
W pośpiechu zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam coś przez co automatycznie cała moja złość z poprzedniego dnia zniknęła, tak jakby nagle pożegnała się i odeszła. 
Justin siedział z Aleksem na dywanie i bawili się razem autkami. Przysięgam nie widziałam nigdy nic bardziej wzruszającego. 
- oooo popatrz nasza śpiąca królewna w końcu wstała- powiedział Justin do Aleksa i zabrał go na ręce, po czym podeszli do mnie 
- wielkie dzięki że zająłeś się małym. Na prawdę nie trzeba było, mogliście mnie obudzić- powiedziałam- nie martw się już niedługo nie będziesz nas miał na głowie- dodałam. Miałam oczywiście na myśli to że już nie długo wrócę do Mata, w końcu muszę z nim porozmawiać. Domyśliłam się że Justin zrozumiał o co mi chodziło ponieważ na jego twarz przybrała niecodzienny wyraz, wyglądał tak jakby nad czymś się intensywnie zastanawiał, po czym zostawił mnie samą w pokoju i wyszedł.

Minęła godzina, wciągu której zdążyłam pozbierać swoje rzeczy, nakarmić małego, a teraz nadeszła pora by uporządkować ten cały bałagan w moim życiu.
- Jesteś pewna że chcesz tam wracać?- zapytał się Justin.
- Tak- odpowiedziałam. Wiedziałam że jeżeli pociągnę dalej temat to prawdopodobnie zaczniemy się kłócić. Od kąt powiedziałam mu, że chce wrócić do domu próbował mi wybić ten pomysł z głowy. Na prawdę nie mam mu tego za złe, wiem że się o nas troszczy, ale ja wiem czego chce.

Po niedługiej chwili byłam już pod domem. Justin chciał nas odwieź, ale wiem że nie skończyłoby się to dobrze.
- Mat?!- zawołałam, wchodząc do domu z Aleksem na rękach. Nikt nie odpowiedział. Nie ma go ? - Mat?- zawołałam po raz drugi. Tym razem jednak dostałam odpowiedź, a może raczej usłyszałam kroki zbliżające się w moją stronę. 
- Cher? - zapytał jakby sam nie wierzył że stoję przed nim - tak strasznie cię przepraszam, przysięgam nie chciałem- zaczął się tłumaczyć- obiecuje już nigdy nie zrobie niczego takiego, proszę wybacz mi- kontynuował 
I co ja mam teraz zrobić. Przecież powinnam być wśćiekła na niego. Ale on miał racje. Wściekł się wtedy. Przecież on mnie kocha. 
- dobrze, wybaczam ci - powiedziałam i podeszłam aby sie do niego przytulić. 

Reszta dnia minęła mi szybko. Cały czas spędziłam z Matem. Myślę że jeszteśmy na dobrej drodze aby wszystko się w końcu ułożyło. Nadszedł wieczór. Mat musiał wyjść załatwić coś z biznesem. A przynajmniej tak mi powiedział. Natomiast ja leżałam na kanapie oglądając z Aleksem jakieś bajki dla dzieci. 

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Ku mojemu zaskoczeniu był to Justin. 
- Co ty tu robisz ?- zapytałam zaskoczona.  Sory ale jak wielkim kretynem trzeba być żeby przyjść tu jak Mat może wrócić w każdej chwili. 
- Musiałem sie z tobą zobaczyć- odpowiedział i chciał mnie pocałować ale ja szybko go od siebie odepchnęłam. 
- Justin nie, nie możemy- w myślach sama na siebie nawzeszczalma za to że mój głos sie załamał. 
Zaprosiłam go do domu i usiedliśmy na kanapie. Po około 30 min siedzenia, piciu wina i śmianiu się, atmosfera między nami na prawdę sie poprawiła. Nie moge zaprzeczyć że nie było miło, bo na prawdę dobrze się bawiłam. 
Justin zbliżył sie do mnie i pocałował mnie. Szczerze?  Nie wiem co mi strzeliło do głowy ale odwazejmniłam pocałunek. 
Myśle że to może być wina wina w mojej krwi. Tak zdecydowanie to przez wino. 
- Cher, proszę nie opieraj się mi. Dobrze wiesz, że też tego pragniesz- powiedział przez zaciśnięte zeby, zjeżdżając pocałunkami coraz niże, jego ręce zaczęły błądzić po całym moim ciele. W końcu zaczął ssać, czuły punkt na mojej szyji. Cichy jęk wyrwał sie z moich ust. 
- Justin.... - i co ja mam niby zrobić. To nigdy nie powinno zajść tak daleko, nie mówiąc już o niczym wiecej, ale jest mi tak cholernie dobrze. 
Domyślam się że wziął mój jęk, za pozowolenie na coś wiecej, ponieważ nie czekając długo ściągnął ze mnie bluzkę, nie zostawałam mu długo dłużna i ja także zdjęłam z niego koszulkę. Kurwa co we mnie wstąpiło. Przełożyłam jedna nogę przez niego, wiec teraz siedziałam na nim okrakiem. Justin zaczął całować mój dekold, lekko mnie podniósł i położył na kanapie tak że to teraz on nade mną górował. 
- powiedz że też tego chcesz- powiedział nie przestajac mnie całować. 
- chce tego, tak justin, chce- odpowiedziałam bez większego zastanowienia. I już po chwili zrywaliśmy z siebie ubrania. Byliśmy już tak podnieceni że nie chcieliśmy już z niczym dłużej czekać. Justin ustawił sie i szybko we mnie wszedł i zaczął powoli poruszać. 
Boże, było mi tak dobrze. Chciałam więcej i więcej. 
- Cher...- usłyszałam znajomy głos ale tak jakby nie mogłam zrozumieć skąd on się bierze
- Cher, obudź się....- usłyszałam jeszcze raz
- Aaaaaaa- krzyknęłam podnosząc sie do pozycji siedzącej. To był Mat. Mat tu był. Czyli że to wszystko było tylko snem ?
- Przepraszam, że cię obudziłem, chciałem tylko powiedzieć, że już wróciłem- powiedział, ale szczerze mówiąc nie specjalnie go słuchałam ponieważ cały czas po mojej głowie chodził ten chory sen
- Tak, nic sie nie stało- odpowiedziałam szybko i wróciłam do mojego wcześniejszego rozmyślania
- Chodź spać, jest prawie 1 w nocy
- Tak masz racje. To dobry pomysł, chodźmy spać- może tak odciągne swoje myśli od tych pieprzonych wyobrażeń. 



_____________
Hej wszystkim. Tak dawno mnie tu nie było.... Ale staram sie wrócić. Rozdział nie jest sprawdzony i na pewno są jakieś błędy, ale zajmę się tym jutro. A więc mam nadziej że wam sie podoba. I proszę każdego kto przeczytał o komentarz. A i tak chciałam wam jeszcze powoedzieć jak ten rozdział był pisany. A wiec pierwsza cześć była napisana w grudniu a skończyłam go wczoraj. To do następnego. 
Much love, Cher 

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 14

- Ty mnie co ?- zapytałam zaskoczona, nie ma co ukrywać, że te słowa były dla mnie sporym zaskoczeniem, znaczy ja wiedziałam, że on chce odnowić między nami relacje ale nie sądziłam, że aż tak.
- Nie ważne, zapomnij o tym- powiedział. W jego głosie dało się wyczuć zakłopotanie - Wiesz co masz racje po co ja się w ogóle tobą tak przejmuje- po tych słowach wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Na prawdę nie wierzę w to wszystko co teraz się dzieje, było tak dobrze a teraz co? Teraz mam na głowie Mata który się na mnie wyżywa i Justina któremu właśnie przyszła nieoczekiwana ochota na wyznanie miłosne. Tak gratulacje Cher, dobierasz sobie świetnych facetów. Na prawdę to wszystko zaczyna mnie przerastać. Na prawdę zależy mi na Justinie ale nie wiem czy w taki sposób jak jemu zależy na mnie. Mam nadzieje że w krótce się wszystko wyjaśni.
Korzystając z okazji że zostałam sama w pokoju bo Justin wyszedł, a Alex śpi postanowiłam się trochę tu rozejrzeć. Dawno mnie tu nie było ale właściwie to dużo się tu nie zmieniło. Ściany były w odcieniu beżu, na ścianie wisiała plazma, a pod ścianą stało dość duże łóżko. Moją uwagę przyciągnęło kilka ramek z zdjęciami stojące na szafce. Musiałam chwile się zastanowić zanim przypomniałam sobie gdzie było robione to zdjęcie.

- Spokojnie Cher będzie dobrze- powiedziałam sama do siebie patrząc w lustro. To jest aż śmieszne byłam już na tak wielu randkach a tu nagle właśnie ta jedna mnie stresuje - Dziewczyno ogarnij się- znowu  próbowałam przemówić sama do siebie, poprawiając swoją krótką czarną sukienkę.
Dobra pora wychodzić.
Po 10 minutach byłam już przed kinem gdzie czekał na mnie Justin
- Hej- powiedział, lekko mnie przytulając
- Hej- odpowiedział z uśmiechem
Szliśmy po schodach gdy przed samym wejściem do kina zauważyliśmy automat do robienia zdjęć.

Tak teraz już pamiętam gdzie to było robione. Jej to takie słodkie, że on nadal ma te zdjęcia. Ja swoje chyba wszystkie gdzieś schowałam po tym jak się rozstaliśmy. Pamiętam, nie chciałam mieć wtedy nic z nim wspólnego. Chociaż szczerze mówiąc zrobiło to na mnie wrażenie. Bo jednak to znaczy że jemu na prawdę nadal zależy skoro dalej ma te zdjecia, chyba że nie miał czasu ich jeszcze schować a tak na prawdę nic juz do mnie nie czuje. Dobry żart. 
W kolejnej ramce było dobrze mi już znane zdjęcie Aleksa, a już na ostatnim zdjęciu po raz kolejny zobaczyłam mnie I Justina. Pamietam to. To było jak pojechaliśmy razem na wakacje do Hiszponi. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi...

Justin POV
Byłem tak wściekły, w sumie to chyba bardziej na siebie niż na Cher. Mogłem tak nie wypalać z tymi wyznaniami. Dobra teraz już nie ważne, teraz jest już za późno. Z drugiej strony przed oczami cały czas miałem twarz Cher jak po nią przyjechałem, te siniaki. Nie pozwolę by dalej była z tym swoim damskim bokserem. Nie zgadzam się, żeby moje dziecko mieszkało z kimś takim. Wiem że ona nie powiedziała mi prawdy. Jestem prawie pewien że to pobicie to wcale nie był pierwszy raz. Musze dowiedzieć się czegoś wiecej. Nie pozwolę by stała im sie krzywda, już nigdy więcej. Dziewczyna już dość się w życiu wycierpiała, najpierw przeze mnie, a teraz przez tego dupka. Kurwa musze coś z tym zrobić. 


__________________
Dobra więc na wstępie chce was przeprosić za tak długą przerwę, ale jakoś nie mogłam sie do tego zebrać. Wiem że ten rozdział jest bardzo krótki ale to tylko dla tego że chciałam już go dodać. Nie chce wam obiecywać kiedy pojawi się następny bo nie wiem tego. Postaram się aby do końca roku chociaż jeszcze jeden rozdział się pojawił. Jeżeli chciałby ktoś aby poinformowała go o nowym rozdziale skoro nie ma ustalonej dokładnej daty to piszcie w komentarzach. 
Jeszcze raz przepraszam. 
Much love, Cher 

poniedziałek, 10 listopada 2014

Zwiastun

Tak więc na dobry początek mam dla was zwiastun. Nie jest on zrobiony przeze mnie ale bardzo mi się podoba. Jeżeli jest ktoś zainteresowany zamówieniem zostawiam wam linka do osoby która go dla mnie zrobiła. Jeszcze raz bardzo za niego dziękuje.
zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=FfTdiDlL-vM
stronka: http://zwiastuny-dla-blogow.blogspot.com/

Informacja

Hej jeśli jesteś tutaj pierwszy raz to zapraszam cię na pierwszą część tego bloga:
http://love-again947.blog.pl/
Mam nadzieje, że wam się spodoba i zostaniecie ze mną na dłużej. Rozdziały będą pojawiać się co piątek.
Much love, Cher